Chufut-Kale ukr. Чуфут-Калe, krm. Çufut Qale, ros.Чуфут-Кале, średniowieczne miasto-twierdza w zachodniej części Krymu w pobliżu Bakczysaraju, zamieszkane było w większości przez Karaimów. Gdy w 1454 roku ustanowiona została dynastia Girejów w Chanacie Krymskim miasto zostało stolicą kraju. Rozbudowywano siedzibę chanów, medresę i meczet. W I połowie XVI wieku chan przeniósł się do nowego pałacu w oddalonym o nieco ponad 2 kilometry Bakczysaraju. Chufut-Kale w dalszym ciągu było licznie zamieszkane przez Karaimów. W XIX wieku stało się obiektem zainteresowania literatów i turystów. Adam Mickiewicz opisywał swoją podróż do Chufut-Kale w jednym ze swoich sonetów krymskich. W 1843 roku Edmund Chojecki w swoim pamiętniku podróży po Krymie opisywał Kale:
Nawyniosłych skałach sterczą porozrzucane domki, wschodnim obyczajem zbudowane, doktórych wprost pod górę dostać się niepodobna. Jedne jest tylko wejście bramą żelaznąw granit wprawioną, która wiedzie do twierdzy wąskim przejściem ledwie na jednego konia wystarczającym. Wszedłszy do Czufut-Kale widzimy po obu stronach ciasnej uliczki zabudowania Karaimów, jedynych dziś mieszkańców opuszczonej warowni od których całemiasteczko przybrało swoje nazwisko. (...)Obok jaskini gdzie spoczywają popioły dzielnego Abdula i pięknej Saili, ciągną się po obustronach z płaskimi dachy, kwadratowe domki Karaimów.
Rabbin z Czufut Kale jestosobą godną widzenia a uprzejmość jego i gościnność z łatwością zaspokoją ciekawość podróżnych. Domek rabbina stoi na małym wzniesieniu tuż obok karaimskiej bóżnicy. Pośród nędznych chat opuszczonej twierdzy, podróżny z zadziwieniem wchodzi do zbytkow nieprzystrojonego pokoju z posadzką kobiercami wysłaną i sufitem z złoconym kratkowaniem.Przed kilkoma laty stary rabbin umarł, terazwięc syn jego objął tę godność. Młody duchowny z uprzejmością zaprasza podróżnych do swego mieszkania a ugościwszy ich według możności, prowadzi do obejrzenia bóżnicy. Podczas posiedzenia w jego salonie, na chwilę otwarły się nieco drzwi przybocznego pokoju i błysnęło czarne oko gospodyni domu. Rabbin spojrzał się po obecnych niespokojnie i niby ze zniechęcenia stanął przy drzwiach – kobiety karaimskie niezwykły pokazywać się cudzoziemcom, rabbin był nieco zazdrosny, przy tym bardzo kochał młodą swą żonę i od dwóch tygodni dopiero się z nią ożenił. Ponieważ z powodu niektórych nieprzystępnych miejsc, niepodobieństwem jest dokładnie twierdzę obejrzeć, podróżni żegnają się z rabbinemw jego własnym pomieszkaniu i ten ich prowadzi do swojej świątyni. W podwórzu, wznosi się bóżnica, postawiona w równoległościan, zewnątrz tak oparkaniona że jej z ulicy dostrzec nie podobna. Wewnątrz nadzwyczajna czystośći prostota; na ołtarzu w głębi umieszczonym, leżą w aksamitnych srebrem szytych pochwach, zwoje Pisma Świętego; litery hebrajskie starannie nakreślone są na pergaminie.
Rabbin z Czufut Kale jest
osobą godną widzenia a uprzejmość jego i go-
ścinność z łatwością zaspokoją ciekawość po-
dróżnych. Domek rabbina stoi na małym
wzniesieniu tuż obok karaimskiej bóżnicy. Po-
śród nędznych chat opuszczonej twierdzy, po-
dróżny z zadziwieniem wchodzi do zbytkownie
przystrojonego pokoju z posadzką kobiercami
wysłaną i sufitem z złoconym kratkowaniem.
Przed kilkoma laty stary rabbin umarł, teraz
więc syn jego objął tę godność. Młody du-
chowny z uprzejmością zaprasza podróżnych
do swego mieszkania a ugościwszy ich według
możności, prowadzi do obejrzenia bóżnicy.
Podczas posiedzenia w jego salonie, na chwilę
otwarły się nieco drzwi przybocznego pokoju
i błysnęło czarne oko gospodyni domu. Rabbin
spojrzał się po obecnych niespokojnie i niby ze
zniechęcenia stanął przy drzwiach – kobiety
karaimskie niezwykły pokazywać się cudzo-
ziemcom, rabbin był nieco zazdrosny, przy tym
bardzo kochał młodą swą żonę i od dwóch ty-
godni dopiero się z nią ożenił. Ponieważ z po-
wodu niektórych nieprzystępnych miejsc,
niepodobieństwem jest dokładnie twierdzę
obejrzeć, podróżni żegnają się z rabbinem
w jego własnym pomieszkaniu i ten ich prowa-
dzi do swojej świątyni. W podwórzu, wznosi się
bóżnica, postawiona w równoległościan, ze-
wnątrz tak oparkaniona że jej z ulicy dostrzec
niepodobna. Wewnątrz nadzwyczajna czystość
i prostota; na ołtarzu w głębi umieszczonym,
leżą w aksamitnych srebrem szytych po-
chwach, zwoje Pisma Świętego; litery hebraj-
skie starannie nakreślone są na pergaminie”
Rabbin z Czufut Kale jest
oso bą godną widzenia a uprzejmość jego i go-
ścinność z łatwością zaspokoją ciekawość po-
dróżnych. Domek rabbina stoi na małym
wzniesieniu tuż obok karaimskiej bóżnicy. Po-
śród nędznych chat opuszczonej twierdzy, po-
dróżny z zadziwieniem wchodzi do zbytkownie
przystrojonego pokoju z posadzką kobiercami
wysłaną i sufitem z złoconym kratkowaniem.
Przed kilkoma laty stary rabbin umarł, teraz
więc syn jego objął tę godność. Młody du-
chowny z uprzejmością zaprasza podróżnych
do swego mieszkania a ugościwszy ich według
możności, prowadzi do obejrzenia bóżnicy.
Podczas posiedzenia w jego salonie, na chwilę
otwarły się nieco drzwi przybocznego pokoju
i błysnęło czarne oko gospodyni domu. Rabbin
spojrzał się po obecnych niespokojnie i niby ze
zniechęcenia stanął przy drzwiach – kobiety
karaimskie niezwykły pokazywać się cudzo-
ziemcom, rabbin był nieco zazdrosny, przy tym
bardzo kochał młodą swą żonę i od dwóch ty-
godni dopiero się z nią ożenił. Ponieważ z po-
wodu niektórych nieprzystępnych miejsc,
niepodobieństwem jest dokładnie twierdzę
obejrzeć, podróżni żegnają się z rabbinem
w jego własnym pomieszkaniu i ten ich prowa-
dzi do swojej świątyni. W podwórzu, wznosi się
bóżnica, postawiona w równoległościan, ze-
wnątrz tak oparkaniona że jej z ulicy dostrzec
niepodobna. Wewnątrz nadzwyczajna czystość
i prostota; na ołtarzu w głębi umieszczonym,
leżą w aksamitnych srebrem szytych po-
chwach, zwoje Pisma Świętego; litery hebraj-
skie starannie nakreślone są na pergaminie”